poniedziałek, 16 marca 2009

Bruntingthorpe



Jest w pobliżu mojego obecnego miejsca zamieszkania lamus zapomnianych odrzutowców. No nie całkiem zapomianych bo każdym z nich opiekuje sie grupa zapaleńców, którzy nie szczędząc swego czasu i pieniędzy opiekują się tymi maszynami. Co 6 tygodni odpalają silniki i robią krótki przejazd. Pierwsze dwa zdjęcia z tej wizyty - samoloty English Electric Canberra oraz Handley Page Victor - następne wkrótce

3 komentarze:

Angel pisze...

ta "przycupnieta" perspektywa boska! a lata toto jeszcze? czy ino koluje po ranweju? ;)

Anonimowy pisze...

Ino kołuje. Wszystko rozbija się niestety o koszty. Wokół tych maszyn pracuje hobbystycznie kilku zapalenców. Co 6 tygodni odpalają silniki i robią przejazd po pasie. Czasami poderwą przednie kółko ale na lot pozwolenia nie ma. Uratowali Vulcana którego koszty utrzymania w zdatności do lotu wynoszą około 135 tys funciaków miesięcznie. Fajnie tam pojechac i popatrzyc na ich pracę - pozatym są bardzo otwarci i wszystko chcą pokazać - to ich cacuszka przecież :)

Angel pisze...

na vulcana to sama funciaka dalam :D swietne masz te "żabie" kadry.